W
maju miałam urodziny. I nie wspominałabym o tym tutaj w ogóle, bo
nie wydaje się, żeby to było potrzebne. Ale jednak wspominam, bo z
okazji tychże urodzin czekał na mnie najpiękniejszy prezent jaki
można sobie wyobrazić – od moich uczniów, oczywiście.
Wszystko
zaczęło się od tego, że w poranek przed datą moich urodzin
siedzieliśmy sobie z całą klasą na naszym klasowym dywanie i
czytałam im coś na głos. Atmosfera była miła i swobodna i nagle
trzecioklasistka M. spojrzała na ścianę, gdzie wiszą zdjęcia
naszej klasy z podpisami i datami urodzin. Jest tam też moje
zdjęcie. M. pomyślała chwilę, skontrolowała datę napisaną na
tablicy (codziennie piszemy jaka jest data danego dnia) i
wykrzyknęła: „Jutro są urodziny pani Jadwigi!”. Przytaknęłam
i tyle. Potem wychodziliśmy na podwórko i widziałam, że cała
moja klasa zgromadziła się razem i coś radziła, ale kiedy się
zbliżałam, wszyscy milkli i przyjmowali tajemnicze miny. Ważne
jest też to, że tego dnia nie było pani M., więc oni byli tam
naprawdę sami.
Następnego
dnia przyszłam do szkoły. Zostałam z samego rana zawezwana do
sekretariatu, gdzie pani sekretarka miała do mnie rzekomo jakieś
bardzo ważne sprawy i mnóstwo papierów do podpisania. Gdy wreszcie
dotarłam do sali czekała tam na mnie starannie przemyślana
niespodzianka, proszę zwrócić uwagę na dbałość o szczegóły.
Dzieci zorganizowały to całkiem SAME:
- Każdy miał dla mnie kwiatka (przyniosła je H., ale na wszelki wypadek zgłosił się też B., jakby H. zapomniała, więc dostałam podwójną porcję kwiatów)
- Trzecioklasista F. i trzecioklasistka M. samodzielnie upiekli ciasteczka
- Zamiast „Sto lat”, zaśpiewali mi po włosku „Tanti auguri”, bo wiedzieli, że uczę włoskiego i kocham Włochy (T., który chodzi do mnie na kółko języka włoskiego, podczas informatyki szukał tej piosenki na You Tube, po czym nauczył całą klasę).
- Każde dziecko trzymało balon. Kiedy opadły pierwsze emocje okazało się, że muszę poprzekłuwać wszystkie balony, bo w środku każdego jest karteczka z życzeniami od poszczególnych dzieci.
Wyobraźcie
sobie jak było miło tak świętować urodziny!
Zupełnie
nie przejęłam się tym, że oto mija kolejny rok mojego życia, bo
zobaczyłam, że to co zdarzyło się podczas tego roku, jak i
podczas prawie pięciu lat mojej pracy w naszej szkole, ma głęboki
sens. Zobaczyłam jak te dzieci - jak prawdziwa i dojrzała
mikrospołeczność - potrafiły się zorganizować, samodzielnie
rozdzielić zadania, przewidzieć i doprowadzić do końca to co
zaplanowały. Chce się z nimi dalej iść.