Dwa ostatnie, słoneczne
dni przed feriami nastawiły mnie bardzo pozytywnie do życia i do
mojej pracy. Może dlatego, że słoneczne, może dlatego, że
ostatnie przed feriami...
Wczoraj tak miło
spędziliśmy dzień z panią M. i naszymi uczniami. Jedna mama
przyniosła pączki, druga oponki. Zasiedliśmy do śniadania w sali
wypełnionej słońcem i muzyką. Drugoklasistka M. i jej przyjaciel
S. postanowili być naszymi kelnerami. Rozdali talerzyki, a potem S.
swobodnie poruszał się po klasie z talerzem pełnym pączków,
rozdając każdemu po jednym. Niektórzy chcieli drugiego, ale jak
wytłumaczyłam, że jest po jednym pączku i po jednej oponce, bo
nie wystarczy dla wszystkich po dwa pączki – to nikt się nie
buntował, nie obrażał. Postanowiliśmy, że pozostałymi pączkami
poczęstujemy innych nauczycieli. Przyszedł do nas na śniadanie pan
od wf-u i pani od techniki. S. i M. pobiegli z tym talerzem pączków
do sekretariatu, dalej częstować. Uśmiechnięci i przejęci swoją
misją. Tak bez żadnego przymusu, udawania możemy sobie razem być.
Tak więc dzisiaj chcę
podziękować Moim Uczniom i ich Rodzicom za to, że z nami są i
wypełniają treścią i sensem zarówno słoneczne, jak i pochmurne
dni.