poniedziałek, 23 września 2013

Entuzjazm dyżurowania

Bycie dyżurnym wiązało się z pewnym podnieceniem, ale chyba tylko w pierwszej klasie. Potem już raczej tylko z negatywnymi emocjami. No bo wymagało to w końcu trochę pracy, żeby iść po wodę do oddalonej łazienki, zmyć tablicę – tak żeby nie było białych śladów i kwiatki, i cokolwiek jeszcze miałoby się znaleźć do roboty, to wiadomo, że dyżurny będzie robił. A u nas w szkole, to jest o wiele więcej obowiązków, bo, oprócz tych rutynowych, należy: ogłosić śniadanie, poukładać książki i materiały na półkach, napisać aktualną datę na tablicy, pozwijać pozostawione samopas dywaniki... A z panią K. (panią od przyrody) wymyśliłyśmy jeszcze jeden wspaniały wprost dyżur, który pozwala nam, w dodatku, realizować jeden z punktów podstawy programowej.
Ale najpierw o tym jak to jest zorganizowane i skąd zaczerpnięta inspiracja. Zaczerpnięta ze szkoły w Erfurcie, gdzie z zachwytem obserwowałyśmy radosne dzieci, które od rana ze spokojem i pogodą wyrzucały śmieci, sprawdzały datę w kalendarzu i pisały ją na tablicy, zamiatały i nakrywały do śniadania. Organizacja: to co najważniejsze to zaangażować jak najwięcej dzieci i zróżnicować dyżury. U nas w klasie jest: dwóch dyżurnych odpowiedzialnych za klasowe kwiatki, dwóch za porządek na półkach, dwóch za ogarnianie sali, dwóch za pilnowanie czasu śniadania i przynoszenie mleka z jadalni, dwóch za mazanie tablicy i pisanie daty. Dyżury są wypisane na specjalnej zalaminowanej karcie i opatrzone rysunkami, a przy dyżurze przypinamy klamerki z imionami dzieci. Co tydzień dyżurni się zmieniają i raczej nie ma problemu z chętnymi. Oczywiście są dyżury bardziej popularne (ogłaszanie śniadania, kwiatki i tablica) oraz mniej popularne (półki i ogarnianie sali), ale wiadomo, że jak teraz masz ten gorszy, to w następnym tygodniu możesz liczyć na lepszy. No i nowy wspaniały dyżur! Jest to uzupełnianie codziennie klasowego kalendarza pogody. W tym celu zamontowany został termometr zewnętrzny i mamy taką specjalną księgę, gdzie dzieciaki wpisują temperaturę, rysują jaki jest stopień zachmurzenia, czy są opady, jak należy się ubrać danego dnia i mogą jeszcze dodać własne uwagi. Oczywiście dyżur jest nowy, więc już na następne tygodnie są tłumy chętnych. Pewnie ten dziki entuzjazm trochę przygaśnie, ale i tak jest pokrzepiające to, że G. trzecioklasista marzy o tym, by w jednym tygodniu móc być dyżurnym od wszystkiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz