Bycie dyżurnym wiązało
się z pewnym podnieceniem, ale chyba tylko w pierwszej klasie. Potem
już raczej tylko z negatywnymi emocjami. No bo wymagało to w końcu
trochę pracy, żeby iść po wodę do oddalonej łazienki, zmyć
tablicę – tak żeby nie było białych śladów i kwiatki, i
cokolwiek jeszcze miałoby się znaleźć do roboty, to wiadomo, że
dyżurny będzie robił. A u nas w szkole, to jest o wiele więcej
obowiązków, bo, oprócz tych rutynowych, należy: ogłosić
śniadanie, poukładać książki i materiały na półkach, napisać
aktualną datę na tablicy, pozwijać pozostawione samopas
dywaniki... A z panią K. (panią od przyrody) wymyśliłyśmy
jeszcze jeden wspaniały wprost dyżur, który pozwala nam, w
dodatku, realizować jeden z punktów podstawy programowej.
Ale najpierw o tym jak to
jest zorganizowane i skąd zaczerpnięta inspiracja. Zaczerpnięta ze
szkoły w Erfurcie, gdzie z zachwytem obserwowałyśmy radosne
dzieci, które od rana ze spokojem i pogodą wyrzucały śmieci,
sprawdzały datę w kalendarzu i pisały ją na tablicy, zamiatały i
nakrywały do śniadania. Organizacja: to co najważniejsze to
zaangażować jak najwięcej dzieci i zróżnicować dyżury. U nas w
klasie jest: dwóch dyżurnych odpowiedzialnych za klasowe kwiatki,
dwóch za porządek na półkach, dwóch za ogarnianie sali, dwóch
za pilnowanie czasu śniadania i przynoszenie mleka z jadalni, dwóch
za mazanie tablicy i pisanie daty. Dyżury są wypisane na specjalnej
zalaminowanej karcie i opatrzone rysunkami, a przy dyżurze
przypinamy klamerki z imionami dzieci. Co tydzień dyżurni się
zmieniają i raczej nie ma problemu z chętnymi. Oczywiście są
dyżury bardziej popularne (ogłaszanie śniadania, kwiatki i
tablica) oraz mniej popularne (półki i ogarnianie sali), ale
wiadomo, że jak teraz masz ten gorszy, to w następnym tygodniu
możesz liczyć na lepszy. No i nowy wspaniały dyżur! Jest to
uzupełnianie codziennie klasowego kalendarza pogody. W tym celu
zamontowany został termometr zewnętrzny i mamy taką specjalną
księgę, gdzie dzieciaki wpisują temperaturę, rysują jaki jest
stopień zachmurzenia, czy są opady, jak należy się ubrać danego
dnia i mogą jeszcze dodać własne uwagi. Oczywiście dyżur jest
nowy, więc już na następne tygodnie są tłumy chętnych. Pewnie
ten dziki entuzjazm trochę przygaśnie, ale i tak jest pokrzepiające
to, że G. trzecioklasista marzy o tym, by w jednym tygodniu móc być
dyżurnym od wszystkiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz