piątek, 28 lutego 2014

lekcje ciszy

Trochę osłabła moja motywacja po niewygraniu w konkursie Blog roku 2013. I stąd ten przestój. Ale wracam. Wracam z ciszą, o której już kiedyś pisałam, ale o ciszy to można dużo. A szczególnie o ciszy w szkole...
Codziennie koło godziny 11.00 mamy długą przerwę, w czasie której dzieciaki wychodzą na podwórko, gdzie się trochę taplają w kałuży, grają w piłkę, tworzą klany, bazy i tym podobne, skaczą na skakance, grają w szczura, biegają i krzyczą – no robią różne rzeczy, które na podwórku można, a nawet powinno się robić. Przed wyjściem na pole spotykamy się w klasach w kręgu i rozmawiamy sobie o różnych sprawach – o tym co kto zdziałał danego dnia, o ważnych wydarzeniach najbliższych dni, albo o innych nurtujących nas sprawach. I potem do szatni te nasze dzieciaki mogą wyjść w nieładzie jako rozkrzyczana gromadka, popędzić przez korytarz i wybiec na zewnątrz z dzikim okrzykiem, gdy to tylko będzie możliwe. I czasem właśnie tak się dzieje. A my – miłujące ciszę i ład – nauczycielki pokornie to przyjmujemy. Ale czasem zdarza się tak, że przed wyjściem na spacer robimy dzieciom tak zwaną lekcję ciszy. Taka lekcja może mieć różną formę. O takich lekcjach pisała Maria Montessori. Ich pomysł powstał pod wpływem pewnego wydarzenia: kiedyś do jej przedszkola przyszła jakaś pani z niemowlęciem. Montessori wzięła dziecko na ręce i weszła z nim do sali pełnej dzieci. Niemowlę spało. Usiadła z nim na krześle. Dzieci, kiedy zobaczyły co się dzieje, zaczęły podchodzić do niej i siadać wokoło w ciszy. Po chwili cisza była absolutna, a niektóre dzieci próbowały nawet kontrolować swój oddech, żeby dostosować go do oddechu niemowlęcia.
Cisza jest nam potrzebna i jest potrzebna też dzieciom. Ciszy można nauczyć. Warunkiem lekcji ciszy jest to, by dzieci uczestniczyły w niej dobrowolnie.
Ulubioną formą lekcji ciszy w mojej klasie jest przekazywanie sobie w kręgu płóciennego woreczka, w którym jest jakiś niewiadomy przedmiot. Dzieci dotykają go, mogą wąchać, postukać – robimy to w zupełnej ciszy. Na końcu mogą powiedzieć o swoich hipotezach – co jest w środku. Potem wyjmujemy przedmiot. Dzieciaki same przynoszą różne śmieszne przedmiociki. Po tygodniu geologicznym mieliśmy serię przeróżnych skał, minerałów i nawet amonita.
Ale można też zadzwonić dzwonkiem i poczekać na całkowite wybrzmienie dźwięku, można przekazywać zapaloną świecę, tak by nie zgasła, można – wreszcie – wysyłać dzieci pojedynczo do szatni pokazując pierwsze litery ich imion. A N. z naszej klasy, wywoływała dziś koleżanki i kolegów do szatni pokazując ich imiona alfabetem migowym (który pilnie trenowała w ostatnich dniach). W tym wypadku nie usiedzieliśmy w ciszy, bo wymagało to tłumaczenia...

poniedziałek, 17 lutego 2014

Gwiazdeczka

Wiele jest gwiazd na naszym szkolnym niebie, ale ta chyba świeci najjaśniej. To jest osoba, a właściwie osóbka, o której powinnam była napisać już dawno temu. Właściwie to na samym początku, bo ona jest w naszej szkole od początku. Szczupła i drobniutka, z równo przyciętą grzyweczką odsłaniającą ciemno zarysowane brwi i lekko skośne oczy, za okularami w kolorowych oprawkach. Uśmiechnięta, serdeczna, otwarta i odważna, a przede wszystkim osobowość sceniczna. To nasza M. - dziewczynka z zespołem downa, która teraz jest w szóstej klasie. Kiedy pojawia się ktoś nowy, przychodzi jakiś gość – ona zawsze jest przy nim pierwsza – podaje mu rękę: „Cześć, jak masz na imię?”. Kiedy coś wspólnie śpiewamy M. udaje, że gra na skrzypcach i robi to tak, że wszyscy słyszymy te skrzypce. Kiedy naprawdę występuje – gra kolędę na pianinie albo bierze udział w klasowym przedstawieniu – wchodzi na scenę pewnie, a potem z godnością, nisko się kłania i odbiera oklaski jak profesjonalistka, bo z pewnością się jej należą. Często zdarza jej się powiedzieć coś takiego, że rozkłada każdego z nas na łopatki. Trafia w sedno.
To moja ulubiona historia:
To było w pierwszym roku działania naszej szkoły. Urządzaliśmy wspólne kolędowanie, na które byli zaproszeni wszyscy rodzice. Ludzie schodzili się powoli, było trochę zamieszania i rozgardiaszu. M. stała akurat w pobliżu drzwi, kiedy weszła jedna z mam: ubrana w eleganckie futro i kozaki na wysokim obcasie. M. popatrzyła na nią z uznaniem i powiedziała: „Witaj tygrysico!”.
Ileż uśmiechów na zmęczonych nauczycielskich twarzach może wywołać taka mała Gwiazdeczka i ile może dać dobrej energii całej szkole i ile może nauczyć swoich kolegów i koleżanki. Trudno aż to sobie wyobrazić, bo ona zawsze potrafi zaskoczyć...

czwartek, 6 lutego 2014

trójka - dostatecznie, żeby walczyć dalej

Bardzo, bardzo serdecznie dziękuję każdemu kto zagłosował i tym co zachęcali do głosowania. Przeszłam do kolejnego etapu na trzeciej pozycji, co mnie aż onieśmieliło. Teraz decydują jurorzy, czy tam jeden juror, więc już nie musicie głosować ani zmuszać znajomych do głosowania. Śpijcie spokojnie. I tak jest już wspaniale!

piątka czyli bardzo dobrze

W tym momencie jestem na piątej (!) pozycji, co jest naprawdę świetnym wynikiem i chcę już teraz podziękować każdemu kto wysłał sms-a. Do 12.00 można jeszcze glosować, kto tego nie zrobił. Wiele może się zmienić w ostatniej chwili, więc wciąż zachęcam:
sms o treści B00131 na numer 7122.

środa, 5 lutego 2014

głosowanie - ostatnia doba

Mój blog jest na dwudziestej pozycji na ponad dwieście w tej kategorii, więc uważam, że jest nieźle i dziękuję za każdy głos! Jednakże potrzebuję jeszcze przeskoczyć 10 pozycji w górę, żeby przejść do kolejnego etapu konkursu... Chęć wygranej jest zawsze chęcią wygranej i nie ukrywam, że sprawiłoby mi wielką radość - być w tej pierwszej dziesiątce. Ale w tym co teraz próbuje robić jest coś o wiele ważniejszego. Edukacja, która jest bardzo ważnym tematem, bo dotyczy naprawdę wszystkich, jest marginalizowana. Jeżeli jest o niej mowa w mediach, jeśli wypowiadają się na jej temat politycy, to nie dotykają sedna sprawy, a ci którzy są najważniejsi - dzieci, rodzice, nauczyciele - mają niewiele do gadania, bo nie mają jak się przebić.
I z jednej strony to jest bardzo kameralny blog, na którym opowiadam o małych wydarzeniach budujących szkolną codzienność. Ale z drugiej strony te wydarzenia pokazują co jest potrzebne dzieciakom, by mogły "chłonąć" wiedzę i cieszyć się tym, będąc w bezpiecznym środowisku. By mogły wyrosnąć na ludzi, którzy wezmą odpowiedzialność za swoje życie i za otaczający ich świat.

Tak więc jeszcze raz proszę każdego kto tu wejdzie przed godziną 12.00 6 lutego, aby wysłał SMS o treści B00131 na numer 7122 (koszt SMS-a wynosi 1,23 zł).