środa, 9 kwietnia 2014

julka, Pałlina i ortografia

Wczoraj spędziłam miłe popołudnie z panią A., która uczy w naszej szkole angielskiego i też jest od początku i bardzo się przejmuje i angażuje (w sumie to mało kto się nie przejmuje i nie angażuje w tej naszej dziwnej szkole). I w którymś momencie pani A. wyciągnęła z torebki kopertę (nie wiem dokładnie dlaczego to zrobiła), na której było napisane początkującym dziecięcym pismem: Dla julki i Pałliny. Na co pani A. mówi: „Widzisz to napisała moja córeczka, która jest w pierwszej klasie. Ona jest w tradycyjnej szkole, tam też piszą z błędami.” No i zaczęła się jedna z tradycyjnych rozmów na temat ortografii. Bo to jest jeden z tematów, który jest stale na tapecie, ponieważ my się o tę ortografię martwimy i wymyślamy różne sposoby, ale wciąż jeszcze nie mamy złotego środka... mamy przemyślenia, spostrzeżenia, różne pomysły, trochę materiałów, ale ciągle jest w nas niepokój. I wczoraj z panią A. doszłyśmy do, przynajmniej jednej, pozytywnej konstatacji, chociaż nie zwalnia nas to wcale od dalszego rozmyślania nad tematem ortografii i dalszego o nią niepokoju. A więc pani A. zaczęła od tego, że ona jeszcze nigdy nigdzie (a pracowała też w innych szkołach oraz ma sporo swoich dzieci) nie napatrzyła się na aż tyle błędów ortograficznych i to tak różnorodnych błędów co w naszej szkole... Ale, z drugiej strony doszłyśmy do wniosku, że w szkołach tradycyjnych dzieci w ogóle nie piszą żadnych tekstów spontanicznie (chyba, że potajemne liściki do koleżanek). Piszą: albo dyktando, albo zadaną konkretną formę wypowiedzi. W obu przypadkach ogniskują swoją uwagę na poprawności ortograficznej – wkładają autentyczny wysiłek w niepopełnienie błędu, bo tak naprawdę to będzie głównym przedmiotem oceny. U nas w szkole powstają setki (poważnie setki!) spontanicznych tekstów, powstają: opowiadania, książki, komiksy, atlasy, listy, zaproszenia, ogłoszenia, całe gazety, w których najważniejsza jest treść – czyli to co dziecko chce przekazać w tym tekście, a do tego (czy nam się to podoba czy nie) ortografia nie jest mu potrzebna.
Trochę nam ta refleksja poprawiła humor, ale i tak marzymy o tym, żeby pisali bezbłędnie, więc ortograficzne rozmowy i szukanie rozwiązań wciąż są aktualne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz