Wczoraj spędziłam miłe
popołudnie z panią A., która uczy w naszej szkole angielskiego i
też jest od początku i bardzo się przejmuje i angażuje (w sumie
to mało kto się nie przejmuje i nie angażuje w tej naszej dziwnej
szkole). I w którymś momencie pani A. wyciągnęła z torebki
kopertę (nie wiem dokładnie dlaczego to zrobiła), na której było
napisane początkującym dziecięcym pismem: Dla julki i Pałliny.
Na co pani A. mówi: „Widzisz
to napisała moja córeczka, która jest w pierwszej klasie. Ona jest
w tradycyjnej szkole, tam też piszą z błędami.” No i zaczęła
się jedna z tradycyjnych rozmów na temat ortografii. Bo to jest
jeden z tematów, który jest stale na tapecie, ponieważ my się o
tę ortografię martwimy i wymyślamy różne sposoby, ale wciąż
jeszcze nie mamy złotego środka... mamy przemyślenia,
spostrzeżenia, różne pomysły, trochę materiałów, ale ciągle
jest w nas niepokój. I wczoraj z panią A. doszłyśmy do,
przynajmniej jednej, pozytywnej konstatacji, chociaż nie zwalnia nas
to wcale od dalszego rozmyślania nad tematem ortografii i dalszego o
nią niepokoju. A więc pani A. zaczęła od tego, że ona jeszcze
nigdy nigdzie (a pracowała też w innych szkołach oraz ma sporo
swoich dzieci) nie napatrzyła się na aż tyle błędów
ortograficznych i to tak różnorodnych błędów co w naszej
szkole... Ale, z drugiej strony doszłyśmy do wniosku, że w
szkołach tradycyjnych dzieci w
ogóle nie
piszą żadnych tekstów spontanicznie (chyba, że potajemne liściki
do koleżanek). Piszą: albo dyktando, albo zadaną konkretną formę
wypowiedzi. W obu przypadkach ogniskują swoją uwagę na poprawności
ortograficznej – wkładają autentyczny wysiłek w niepopełnienie
błędu, bo tak naprawdę to będzie głównym przedmiotem oceny. U
nas w szkole powstają setki (poważnie setki!) spontanicznych
tekstów, powstają: opowiadania, książki, komiksy, atlasy, listy,
zaproszenia, ogłoszenia, całe gazety, w których najważniejsza
jest treść –
czyli
to co dziecko chce przekazać w tym tekście, a do tego (czy nam się
to podoba czy nie) ortografia nie jest mu potrzebna.
Trochę
nam ta refleksja poprawiła humor, ale i tak marzymy o tym, żeby
pisali bezbłędnie, więc ortograficzne rozmowy i szukanie rozwiązań
wciąż są aktualne...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz