Może
nie wszyscy dorośli są tego świadomi, ale mała koperta jest dużo
fajniejsza od zwykłej koperty. Tak samo wielka koperta (ale taka
naprawdę wielka) jest dużo fajniejsza od zwykłej koperty. Jeśli
taka mała kopert ma jeszcze odpowiedni kolor, to naprawdę może
zdziałać cuda.
Mam
takiego jednego ucznia, którego na różne sposoby próbujemy z
panią M. zachęcić do pracy. Ale on absolutnie nie chce robić nic
co wymagałoby pisania, czytania, dodawania, odejmowania, a mnożenia
to już w ogóle. Ostatnio postanowiłam być bardziej autorytarna
niż zwykle i pozostawiłam mu znacznie ograniczony wybór i
powiedziałam, że z tych rzeczy, które mu zaproponowałam MUSI coś
wybrać. Jedną z tych rzeczy było pudełko pełne małych
kolorowych kopert. A. nie wiedział, że w każdej z kopert znajduje
się zadanie tekstowe. Koperty kusząco leżały na jego ławce, ja
odeszłam niby obojętnie, ale tak naprawdę wciąż obserwując go
kątem oka. No i nie minęło pięć sekund, a on już sięga po
pierwszą małą kopertę i czyta co tam jest w środku. Woła mnie i
mówi, że on w ogóle nie wie co on ma z tym zrobić. Wytłumaczyłam,
mina mu trochę skwaśniała, ale w efekcie zrobił parę zadań i
potem mówi do swojego kolegi T.: Popatrz dostałem bardzo dużo
listów... ale wszystkie są strasznie nudne!
Na fali tego listowego skojarzenia wymyślili z innym kolegą F., że
mogliby wrzucić te wszystkie małe koperty do naszej klasowej
skrzynki i wtedy dzieci z naszej klasy musiałyby rozwiązywać te
zadania. A ja przebiegle wykorzystałam ten pomysł i powiedziałam
im, że tych kopert co prawda nie mogą wrzucić, ale ja kupię dla
nich takie koperty i mogą wymyślić własne zadania tekstowe,
powkładać do kopert, zaadresować do każdego dziecka z klasy i
wrzucić do naszej skrzynki, wtedy każde dziecko dostanie od nich
swoje zadanie tekstowe do rozwiązania. Na to F. (z
charakterystycznym jękiem w głosie): No ale to musimy
tego napisać strasznie dużo... Na
to ja: wystarczy, że w jeden dzień napiszecie cztery
zadania i w piątek macie już dwadzieścia
(w piątek wyjmujemy listy ze skrzynki). Na to F.: Ale to
musielibyśmy pisać na komputerze, bo młodsze dzieci nie odczytają
naszego pisma... Na to ja:
Przyniosę wam laptopa i będziecie pisać na komputerze.
Na to F. i A. przystali i
zobaczyłam entuzjazm w ich oczach i już zaczęli się wymieniać
pomysłami o czym będą te zadania. Pewnie będę ich musiała
jeszcze parę razy skierować na tory matematyczne, bo będą
powstawały historie o kosmitach i krasnalach mało związane z
matematyką. Ale tak czy inaczej połowa sukcesu już jest. I to
wszystko dzięki małym kopertom...