piątek, 15 listopada 2019

Dwa lata i dwa miesiące - czy to dużo, czy to mało i co się może w tym czasie wydarzyć...

Nasza nauczycielka języka niderlandzkiego spytała się nas ostatnio, ile czasu jesteśmy już w Hadze. Odpowiedzieliśmy, zgodnie z prawdą, że dwa lata i dwa miesiące. Podsumowała (po holendersku oczywiście, bo tak też się toczyła cała rozmowa): "dwa lata i dwójka dzieci - nieźle..."
Myślę o tym, czy to dużo, czy to mało te dwa lata i czy to dużo, czy to mało dwójka dzieci (chociaż w dwa lata ciężej o więcej, chyba, że mnogie ciąże albo adopcja...) i czy dużo, czy mało zdarzyło się w moim życiu przez ten czas. I nie dochodzę oczywiście do żadnych konstruktywnych wniosków...

Czasem wydaje mi się, że nie dzieje się totalnie nic. Siedzę w domu z synem i z córką w brzuchu: piorę, gotuję, sprzątam, przewijam, wychodzę na spacer, robię zakupy, znowu przewijam, oglądamy książki, sprzątam, znowu przewijam, sprzątam, wieszam pranie, znowu przewijam. I jeszcze to ciągłe bieganie po schodach. W dodatku jestem w Hadze, gdzie tak ogólnie rzecz biorąc jest nudno, zimno, wieje i ciągle pada deszcz i nie mam tu przyjaciół. Ambasador przychodzi z pracy i tak bardzo widzę jak on dalej tam jest (w pracy). I ja z moimi śmiesznymi sprawami, że I. powiedział "dom", że włożył klucz do zamka, że zapomniałam kupić mleka, że kurier przyniósł paczkę, że dzwoniła moja mama. A on ze sprawami wagi państwowej...

Czasami wydaje mi się, że dzieje się wszystko na raz i to bardzo szybko, że życie toczy się właśnie tu i teraz - w Hadze. Siedzę w domu z synem i z córką w brzuchu: piorę, gotuję, sprzątam, przewijam, wychodzę na spacer, robię zakupy, znowu przewijam, oglądamy książki, sprzątam, znowu przewijam, sprzątam, wieszam pranie, znowu przewijam. I jeszcze to ciągłe bieganie po schodach. O! Przyszedł kurier z paczką (uwaga, żeby się nie zabić na schodach), ale fajnie, oglądniemy ją sobie z I. O! Muszę już jechać do położnej i posłuchać jak bije serce młodej damy. O! Mama dzwoni, ale fajnie, dawno nie rozmawiałyśmy. O! Akurat przestało padać, to pójdziemy z I. na plac zabaw. O! Młody zasnął, mogę poczytać, albo się przespać (cudownie). O! Mam ochotę na coś słodkiego, chyba coś upiekę. O! Dziś Ambasador wróci trochę wcześniej, może zapali w kominku, może weźmie I. na dodatkowy wieczorny spacer... 

Jemy razem kolację. Opowiadamy każdy o swoim dniu. Te relacje są tak różne i tak od siebie odległe, jak tylko mogą być. Ale jest nam dobrze razem tu i teraz w tym co mamy i co przynosi każdy dzień. Choć czasem ciężko, czasem dla mnie zbyt nudno, czasem dla niego zbyt intensywnie. Dwa lata i dwa miesiące. Szybko to leci.



1 komentarz:

  1. Rozumiem, jak Pani sie czuje. A moze tylko domyslam sie...
    Zycie stawia przed nami wiele roznych wyzwan, nie zawsze zgodnych z naszymi planami - i to sprawia, ze jest ciekawe.
    Czas szybko leci: dzieci podrosna, Ambasador obejmie inna placowke, Pani wroci do realizacji swoich marzen
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń