Wieczór poetycki i noc w
szkole bardzo udane! Zaangażowanie i skupienie recytujących,
zasłuchanie słuchających... I wspólna kolacja i berek o zmierzchu
(panie były berkami) i planszówki wśród śpiworów i karimat. Ale
właściwie to dzisiaj nie o tym. Bo dzisiaj jestem świeżo po
Ogólnopolskim badaniu Umiejętności Trzecioklasistów i intensywnie
się zastanawiam co to badanie ma badać?
Na teście z języka
polskiego nie było ani jednego zadania dotyczącego ortografii, czy
gramatyki języka polskiego. Dzieci nie musiały też napisać
żadnego własnego tekstu – choćby 5-zdaniowego. Były dwa teksty
do przeczytania i pytania do tych tekstów. Przy czym jeden tekst
właściwie dotyczył edukacji przyrodniczej, bo opisywał jak
wykonać doświadczenie przedstawiające zjawisko zaćmienia
księżyca (nie mam nic przeciwko edukacji przyrodniczej, ale to była część polonistyczna testu).
Test z matematyki składał
się z samych zadań nietypowych, w których trudne były nie tyle
obliczenia, co sposób dojścia do rozwiązania. Oczywiście, takie
zadania też powinny pojawiać się w testach, ale nie może on
składać się tylko z takich zadań. Poradzą sobie z tym dzieciaki,
które są mocne w matematyce i może nawet napiszą na maksymalną
ilość punktów. Ale co z dziećmi, które maja przeciętne
umiejętności matematyczne – dla nich te zdania już są trudne. A
co z tymi, które są naprawdę słabe, mimo że wkładają wiele
pracy w naukę matematyki? Takie dzieci właściwie mogły wyjść z
sali już na początku testu. Bo tu nie chodziło o czas. One mogłyby
czytać te zadania po piętnaście razy, ale i tak by ich nie
zrozumiały, ponieważ stopień abstrakcji był dla nich nie do
przeskoczenia.
Nie wydaje mi się, żeby
Instytut Badan Edukacyjnych, który jest odpowiedzialny za ten test,
cokolwiek w ten sposób zbadał... Ale nasi trzecioklasiści dostali
dzisiaj lody i mam nadzieję, że już od jutra z zapałem wrócą do
matematyki i do pisania swoich historii i do poezji, w której
ostatnio zasmakowali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz