Mam takiego jednego
ucznia, który ma zamiłowanie do małych rzeczy. Każda mała rzecz
jest już w jakiś sposób fajna. I nie byłoby z tym żadnego
problemu, gdyby nie jego zestrugane prawie do zera ołówki. Bo ten
uczeń nie ma zamiłowania do pisania. Bardzo ciężko jest go
namówić, by coś napisał. No i jak go już namówię, żeby coś
jednak napisał i widzę jak wyciąga jeden z tych swoich mini
ołówków, to wtedy trochę tracę cierpliwość do niego, do
ołówków i do tego co może napisze. Dziś postanowiłam, więc
uprzedzić fakty i usiadłam koło niego, pytając się: ”Czy masz
jakiś porządny ołówek?”. Wyciągnął dwa niezmiennie małe (a
właściwie to coraz mniejsze) ołówki i powiedział: „Tak, mam
dwa bardzo porządne ołówki – nie depczą trawy i mówią proszę zamiast chcę.” No więc chyba mu wybaczę te małe ołówki...
Dzieciaki potrafią zwalić z nóg,w najmniej oczekiwanym momencie...a niby to my, dorośli jesteśmy doskonałymi strategami...nic bardziej mylnego. :-) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNo odpowiedział pięknie,trzeba mu przyznać :)
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuń