poniedziałek, 12 października 2015

Mamusia Muminka gra na harfie

Właściwie była podobna trochę do Mamusi Muminka, a trochę do Migotki. Z Migotką łączyła ją grzywka. Wiek był raczej Mamusi Muminka, ale miała w sobie jakąś taką młodzieńczość Migotki. Przyjechała do szkoły ze swoją wielką harfą i wieloma małymi harfami. Wpierw zagrała na swojej dużej harfie i opowiedziała o niej, ale angażując dzieci i nie gadając za wiele. Zagrała kilka utworów, ale były między nimi piosenki z „Alladyna” i „Króla Lwa”.
Potem były zajęcia w mniejszych grupach. Dzieci zostały połączone w pary : peanut butter and jelly (jedno z dzieci było masłem orzechowym, a drugie galaretką jak na klasycznej amerykańskiej kanapce z białego tostowego chleba). Każda para dostała małą harfę. Dzieci będące peanut butter miały za zadanie grać na czerwonych strunach, potem dzieci galaretki na niebieskich. Nastąpiło kilka różnych ćwiczeń. Nauczyli się nie grać w czasie pauzy. Pod koniec lekcji potrafili wszyscy razem, w miarę składnie zagrać coś co można by nazwać piosenką – jak na czterdziestominutową lekcję, to można to nazwać piosenką.

Mamusia Muminka i Panna Migotka w jednym z urokiem i profesjonalizmem prowadziła następne i następne zajęcia. Nawet dla przedszkolaków. bardzo miło się na to patrzyło.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz