Poranne pożegnanie w szkole. Ostatnia kawa w ulubionym coffeshopie w okolicy. Pakowanie. Zastanawianie się nad tym, czego mogę nie brać z powrotem - pojawiły się w ten sposób dwie siatki ubrań i pokaźna sterta innego dobra "do wydania". A walizka i tak bardziej niż pełna. Wieczorem pożegnalne party. Bo bez party się tu nie obędzie...
To był bardzo dobry czas; ten czas za Oceanem. Przede wszystkim czas na utwierdzenie się w tym, że naprawdę chcę być nauczycielem. Czas otwierania się na ludzi i na wydarzenia. Czas, w którym dostałam od innych wiele, wiele dobrego całkowicie za darmo. Czas poznawania nowych przyjaciół. Czas inspiracji, zachwytów i zbierania nowych pomysłów. Czas poznawania innych punktów widzenia i innych sposobów na życie. Czas na zorientowanie się jak bardzo tęsknię, za kim najbardziej i za czym najbardziej.
Jeszcze parę dni w Nowym Jorku. Jeszcze jedna szkoła na Manhattanie. I już będę z powrotem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz