Na
każdym dniu otwartym w naszej szkole musimy odpowiadać na bardzo
często zadawane przez rodziców pytanie: „co potem?”. Chodzi im
o to czy to ich dziecko da sobie radę w zwykłym, tradycyjnym
gimnazjum, albo liceum, po szkole Montessori. Jak ono się tam w
ogóle odnajdzie i czy się odnajdzie i co my na ten temat myślimy.
Ja zwykle mówię im, że najprawdopodobniej ich dziecko będzie się
po prostu w tej szkole nudziło lub zamęczy nauczycieli niewygodnymi
pytaniami.
A
czego chciała Maria Montessori dla dzieci w tym wieku? W bardzo
trudnym wieku... To jest czas kiedy się fizycznie przepoczwarzają,
kiedy mają wielkie marzenia i ambicje, kiedy marzą o wielkiej
przyjaźni, kiedy przeżywają pierwsze miłości, kiedy wydaje im
się, że nigdzie nie pasują, kiedy zaczynają się nie zgadzać ze
swoimi rodzicami, ale równocześnie potrzebują autorytetów...
Maria
Montessori nie zdążyła napisać wiele na ten temat, ale wydaje mi
się, że w tym co napisała było bardzo dużo dobrej intuicji.
Zwróciła uwagę na to, że dzieci w wieku nastoletnim mają wielką
potrzebę bycia w grupie, identyfikowania się z grupą, to co ich
głownie interesuje to relacje z rówieśnikami. Poza tym młodzież
wyrywa się już do samodzielności, ale cały czas jest na
utrzymaniu rodziców i rzadko kiedy ma możliwość zarobienia jakiś
pieniędzy, a już na pewno szkoła nie daje im takiej możliwości.
To czym się muszą przede wszystkim zajmować dzieci w tym wieku to
nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Bo programy są przeładowane,
egzaminy do liceum albo na studia tuż tuż, rodzice mają ambicje i
pokładają nadzieje... no więc trzeba po prostu siedzieć z książką
i zakuwać. Tymczasem Montessori twierdziła, że młodzież w tym
wieku potrzebuje pracy i to najlepiej fizycznej, która będzie
wynagradzana, potrzebuje dorosłych ludzi, którzy mogą być dla
nich wzorem, potrzebuje wiedzieć czego się uczy i po co, potrzebuje
wspólnoty. Odpowiedzią na te potrzeby był projekt nazwany przez
Montessori „Dzieci ziemi” i najogólniej rzecz biorąc chodzi o
to żeby wysłać tych gimnazjalistów i licealistów na farmę,
gdzie będą mieszkać, pracować i uczyć się i będą razem.
Powinni z nimi mieszkać nauczyciele, którzy będą stanowić
odpowiedni wzór dla uczniów i kształtować także ich moralność
– najlepiej jeśli farmę prowadzi małżeństwo. Uczniowie powinni
mieć możliwość zarabiania pieniędzy, Montessori sugerowała
sklep z tradycyjnymi wyrobami oraz owocami i warzywami, które
uprawiają albo prowadzenie domu gościnnego dla rodziców i innych
odwiedzających szkołę-farmę. Wszystko to brzmi dość
idyllicznie, a równocześnie wydaje się ekstremalnie trudne do
zrealizowania.
A ja
właśnie wróciłam z takiego miejsca... Hershey farm leży na
wschód od Cleveland. Szkoła działa od 16 lat. Obecnie uczęszcza
do niej około 50 uczniów, z czego połowa mieszka na farmie (druga
połowa to dzieci z okolicy, które codziennie dojeżdżają do
szkoły). Byłam na dniu otwartym, który zaczął się prezentacją
pani dyrektor, ale większą część czasu zajęło zwiedzanie
farmy, a przewodnikami byli uczniowie. Max (z Florydy) i Lucy (z
okolicy – dojeżdża codziennie) byli świetnymi oprowadzającymi –
spokojni, pewni siebie, uśmiechnięci i otwarci, chętnie
odpowiadali na wszystkie nasze pytania. Widzieliśmy konie (3), krowy
(3), świnie (2), kozy (dużo!), kury z kogutem. Byliśmy w bardzo
poważnym warsztacie stolarskim, w szklarni, kuchni, jadalni.
Zobaczyliśmy w jaki sposób produkuje się syrop klonowy.
Widzieliśmy też gdzie śpią uczniowie i jak wygląda wspólny
salon. Uczniowie mają na farmie wiele różnych rodzajów pracy do
wyboru – zgłaszają się do danej grupy, ale w trzyletnim cyklu
zdążą spróbować wszystkiego. Jest praca przy zwierzętach, jest
praca w szklarni i w ogrodzie, jest pomoc w kuchni przy posiłkach,
praca w warsztacie stolarskim oraz ceramicznym, praca przy
pszczołach, produkcja świeczek, syrop klonowy i jest wreszcie
zwykłe sprzątanie poszczególnych budynków. Oprócz tego są
normalne lekcje. Chociaż całość bardziej kojarzy się z miejscem
gdzie spędza się wakacje, a nie przyjeżdża się do szkoły.
|
w tym budynku śpią uczniowie |
|
przestrzeń wspólna |
|
pokój nauczycielski |
|
wyroby uczniów, które można kupić na miejscu |
|
warsztat |
|
jadalnia |
|
jadalnia na zewnątrz |
|
serwetki - każdy ma swoją w swojej kieszonce |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz